Noc. Słyszę odgłosy bębnów. Nagle do jaskini wpada mój ojciec i wyrywa mnie ze snu.
- Kazan uciekaj!
- Co? Czemu?
- Nie pytaj! Uciekaj!- Krzyczy i wkłada mi na szyję jakiś amulet. Przed oczami przemyka mi mnóstwo wydarzeń.
- Ojcze co to znaczy?
- Nie jestem twoim ojcem Kazanie! Jest nim Day, ojciec bogów! Uciekaj! Odnajdź braci, idźcie razem do waszego ojca.
- Ale...
- Żadnego ale!- Nagle do jaskini wpadają jakieś wilki, atakują.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłem się zlany potem.
- Nie mam tego dość.- Mruknąłem.Wstałem z legowiska i zacząłem chodzić nerwowo po jaskini.
- Te koszmary muszą się kiedyś skończyć.- Powiedziałem do siebie i wróciłem do legowiska. Myślałem że już nie mam szans zasnąć. Myliłem się jednak bardzo ponieważ już po kilku minutach spałem jak zabity.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Koło mnie leżała Noemi. Po chwili obudziła się.
- Kazan co ty wyprawiasz idź spać. - Powiedziała a po chwili wstała. Zamrugałem z niedowierzania.
- Znowu te twoje koszmary? Daj sobie spokój! Wiesz jak to jest kiedy siedzę sama z dziećmi a ty włóczysz się szukając braci?
- Noemi zrozum...
- Nie to ty zrozum!- Krzyknęła i zaczęła zagryzać nasze szczeniaki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Tym razem nie miałem zamiaru zasypiać. Wyszedłem z jaskini i usiadłem przy jeziorze. Nagle pojawił się Harau.
- Harau mam do Ciebie prośbę.
- O co chodzi?
- Sprowadź tu moich braci.
- Zgoda.- Powiedział i odleciał. Usłyszałem szelest w krzakach.
- Kto tam jest?- Krzyknąłem.
<Shana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz