-Witam-powiedziałam nieśmiało.
-Witaj ty jesteś Sky, narzyczona naszego syna?
-Tak.
Day i Night popatrzyli surowo. Jednak za chwilę wszyscy się roześmiali.
-Miło cię poznać-rzekła Night.
-Z wzajemnością-odpowiedziałam śmiało.
-No więc zarządzam ucztę z okazji zaręczyn-rzekł Day i przeniósł nas do sali gdzie byli wszyscy bogowie, oraz mój ojciec.
-Tato?-zawołałam.
-Tak to ja-uśmiechnął się.
Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
-Nie ma cię 4 miesiące i zaręczasz się-zaśmiał się.
Chwilę z nim porozmawiałam i zaczęła się uczta.
Rozmawialiśmy wszyscy jednak po godzinie Day przemówił:
Kazan?
wtorek, 29 września 2015
Od Kazana CD Sky
Przedstawiłem Sky braciom i już mieliśmy odejść kiedy nagle Syriusz powiedział:
- Trzeba ją przedstawić rodzicom.
- Dobry pomysł.- Przyznał Shad. Po chwili zapadła decyzja. Po kilku sekundach teleportowaliśmy się do Valhali. Na powitanie wyszli nam wszyscy bogowie. Przed szereg wyszli Day i Night.
- Mamo, tato to jest Sky. Moja narzeczona.
<Sky?>
- Trzeba ją przedstawić rodzicom.
- Dobry pomysł.- Przyznał Shad. Po chwili zapadła decyzja. Po kilku sekundach teleportowaliśmy się do Valhali. Na powitanie wyszli nam wszyscy bogowie. Przed szereg wyszli Day i Night.
- Mamo, tato to jest Sky. Moja narzeczona.
<Sky?>
sobota, 26 września 2015
Od Sky C.D. Kazan
-Ta, chętnie-powiedziałam.
-Super, więc chodź. Noo bracia przybyli kilka dni temu.
-Ok, to prowadź.
Kazan?
-Super, więc chodź. Noo bracia przybyli kilka dni temu.
-Ok, to prowadź.
Kazan?
Od Kazana Cd Sky
Uśmiechnąłem się do niej.
- Masz racje.- Powiedziałem i pocałowałem ją lekko.
- Chciałabyś może poznać moją rodzinę?
<Sky?>
- Masz racje.- Powiedziałem i pocałowałem ją lekko.
- Chciałabyś może poznać moją rodzinę?
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-Nie wiem, kiedy chcesz-odparłam-ale twój drugiej sprawy to tak, dobry pomysł.
Kazan?
(brak weny)
Kazan?
(brak weny)
piątek, 25 września 2015
Od Kazana Cd Sky
- Wybacz że to tak wyglądało.- Powiedziałem.
- Nie masz za co przepraszać.- Odparła.
- To kiedy organizujemy wieczory? Chciałbym żebyśmy wzięli ślub w święto Krwawego Księżyca. Co ty na to?
<Sky?>
- Nie masz za co przepraszać.- Odparła.
- To kiedy organizujemy wieczory? Chciałbym żebyśmy wzięli ślub w święto Krwawego Księżyca. Co ty na to?
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
Szczęka opadła mi chyba do stóp.
-Eee... No wiesz oczekiwałam jakiegoś cześć na początek.
-Ta, wiem.
-Heh, ale to nie znaczy, że nie odpowiem-zaśmiałam się.
-To yy... jak?
-No chyba tak-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
Kazan?
-Eee... No wiesz oczekiwałam jakiegoś cześć na początek.
-Ta, wiem.
-Heh, ale to nie znaczy, że nie odpowiem-zaśmiałam się.
-To yy... jak?
-No chyba tak-uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
Kazan?
Od Kazana Cd Sky
- Współczuję.- Mruknąłem. Wstałem i westchnąłem.
- Muszę już iść. Do zobaczenia za jakiś czas.- Mruknąłem i odszedłem. Minął jakiś czas. Któregoś dnia wręcz wpadłem na Sky.
- Sky... Słuchaj mam pytanie... Zostałabyś moją partnerką?
<Sky?>
- Muszę już iść. Do zobaczenia za jakiś czas.- Mruknąłem i odszedłem. Minął jakiś czas. Któregoś dnia wręcz wpadłem na Sky.
- Sky... Słuchaj mam pytanie... Zostałabyś moją partnerką?
<Sky?>
Moi drodzy
W poniedziałek mamy okazję zobaczyć Krwawy Księżyc. Właściwie nie będzie to poniedziałek tylko noc z niedzieli na poniedziałek. Zaćmienie będzie trwać od 2 do 5 w nocy. Dodatkowo możemy zaobserwować zjawisko Super księżyca czyli będzie on do 14% większy niż normalnie. Połączenie takich zjawisk nie występuje często. Ostatni raz można je było zaobserwować 30 lat temu. Jeśli przegapicie noc z 27 na 28 września następna okazja obserwacji nadarzy się dopiero w 2033 roku. Ale po co ja to w ogóle piszę? A po to żeby zwrócić uwagę na to iż w tych dwóch dnia będziemy mieli święto Krwawego Księżyca. Pragnąłbym wybrać do tego czasu hymn. Więc za zgodą Kazana skracamy czas nominacji. Jeśli do końca dzisiejszego dnia nikt nie zgłosi żadnej piosenki hymnem zostaje "Psalm Apokaliptyczny" Druga wiadomość tyczy się pary alpha. Byłoby miło gdyby ślub został wzięty w jednym z tych szczególnych dni.
Shadow, który zdobył hasło do konta Kazana
środa, 23 września 2015
Od Sky C.D. Kazan
Zdziwiło mnie to pytanie i powróciło do mnie wile wspomnień.
-Wszystko w porządku?-zapytał Kazan.
-Tak-powiedziałam smutnie-był ktoś, ale wolałabym o tym nie rozmawiać.
-Aha, pewnie nieszczęśliwa miłość.
-Nie akurat wręcz przeciwnie-powiedziałam krótko.
-Ehh...Jedną rzecz ominęłam w mojej opowieści.
-Co takiego?
-Mój były partner Jess zginął ratując mnie. Podczas walki z Shawem jego brat biegł z nożem w pysku i chciał mnie od tyłu zaatakować no i wtedy... No pewnie podejrzewasz dlaczego żyję-powiedziałam i usiadłam.
Kazan?
-Wszystko w porządku?-zapytał Kazan.
-Tak-powiedziałam smutnie-był ktoś, ale wolałabym o tym nie rozmawiać.
-Aha, pewnie nieszczęśliwa miłość.
-Nie akurat wręcz przeciwnie-powiedziałam krótko.
-Ehh...Jedną rzecz ominęłam w mojej opowieści.
-Co takiego?
-Mój były partner Jess zginął ratując mnie. Podczas walki z Shawem jego brat biegł z nożem w pysku i chciał mnie od tyłu zaatakować no i wtedy... No pewnie podejrzewasz dlaczego żyję-powiedziałam i usiadłam.
Kazan?
Od Kazana Cd Sky
Uśmiechnąłem się lekko.
- Może byśmy poszli na polowanie?
- Jasne.- Odparła wadera. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku lasu.
- Byłaś z kimś kiedyś związana?- Zapytałem ni z tego ni z owego.
<Sky?>
- Może byśmy poszli na polowanie?
- Jasne.- Odparła wadera. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku lasu.
- Byłaś z kimś kiedyś związana?- Zapytałem ni z tego ni z owego.
<Sky?>
wtorek, 22 września 2015
Od Sky C.D. Kazan
-Jesteśmy strażnikami-zamyśliłam się.
-Ta, a my strzeżemy was-zaśmiał się Jin.
-Tak, ale też strzeżecie watahy-uśmiechnęłam się.
Kazan?
(brak weny :/
-Ta, a my strzeżemy was-zaśmiał się Jin.
-Tak, ale też strzeżecie watahy-uśmiechnęłam się.
Kazan?
(brak weny :/
Od Kazana Cd Shane
- Jak Ci się podoba w wataże?- Zapytałem. Wadera spojrzała w dal.
- Bardzo miło.- Odparła po chwili.
- To dobrze.- Mruknąłem.
<Shane?>
- Bardzo miło.- Odparła po chwili.
- To dobrze.- Mruknąłem.
<Shane?>
Ogłoszenie
Moi drodzy na samym początku dziękuję Sky za wyręczenie mnie i otwarcie bloga. Po drugie ogłaszam konkurs na hymn. Ma to być piosenka. Nominujecie je w komentarzach pod tym postem. Ma to wyglądać tak:
(Imię wilka) nominuje piosenkę ( tytuł i link) ze względu na ( wymieniasz powody dla których nominujesz piosenkę)
Piosenka musi być związana w jakiejś części z blogiem.
Piosenki można zgłaszać do końca września.
(Imię wilka) nominuje piosenkę ( tytuł i link) ze względu na ( wymieniasz powody dla których nominujesz piosenkę)
Piosenka musi być związana w jakiejś części z blogiem.
Piosenki można zgłaszać do końca września.
Od Shany Cd Kazan
Wyszłam z krzaków. Otrzepałam się.
-Dzień dobry... -powiedziałam cicho. -Jestem Shana. -przedstawiłam się. Wilk spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Kazan... -mruknął.
-Miło mi cię poznać.
-A mi ciebie. -odpowiedział. Podeszłam bliżej jego.
<Kazan?>
-Dzień dobry... -powiedziałam cicho. -Jestem Shana. -przedstawiłam się. Wilk spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Kazan... -mruknął.
-Miło mi cię poznać.
-A mi ciebie. -odpowiedział. Podeszłam bliżej jego.
<Kazan?>
poniedziałek, 21 września 2015
Od Kazana Cd Sky
- To zmienia postać rzeczy.- Mruknąłem.
- Tutaj się nikt nie dostanie chyba że został przeznaczony.
- Przeznaczony? Do czego?
- Do strzeżenia Równiny Harmagedonu. Strzeżemy jej aby nikt zły nie stanął na niej przed Ostatnią Bitwą między siłami dobra a zła.
<Sky?>
- Tutaj się nikt nie dostanie chyba że został przeznaczony.
- Przeznaczony? Do czego?
- Do strzeżenia Równiny Harmagedonu. Strzeżemy jej aby nikt zły nie stanął na niej przed Ostatnią Bitwą między siłami dobra a zła.
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-Taa... jeden basior-szepnęłam.
-Co?
-No wiesz to był alfa i w sumie to jego partnerka mi groziła że jeszcze mnie dorwie, kiedy sie nie będę spodziewać.
Kazan?
-Co?
-No wiesz to był alfa i w sumie to jego partnerka mi groziła że jeszcze mnie dorwie, kiedy sie nie będę spodziewać.
Kazan?
Od Kazana Cd Sky
- Czyli wygląda na to że się bardzo nie różnimy.- Mruknąłem.
- Tak myślisz?
- Tak. Ty jesteś ścigana i ja tak samo. Z tą tylko różnica że ciebie ściga jeden basior a mnie cała armia demonów za to że zabiłem ich królową.- Powiedziałem i zwiesiłem głowę. Głupie wspomnienia.
<Sky?>
- Tak myślisz?
- Tak. Ty jesteś ścigana i ja tak samo. Z tą tylko różnica że ciebie ściga jeden basior a mnie cała armia demonów za to że zabiłem ich królową.- Powiedziałem i zwiesiłem głowę. Głupie wspomnienia.
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-Zabić...-zwiesiłam głowę.
-Tak.
-A co z tobą?
-Hmm?-wyrwałam się z zamyślenia-ja? A długa historia.
-Mamy czas.
-Ok, więc było tak...
żyłam jak każdy, miałam rodziców, watahę, partnera. Byłam dopiero w połowie nauki, kiedy nastąpił dzień przeprowadzki, razem z innymi między innymi Jessem musieliśmy się przenieść do krainy mroku na dalsze szkolenie. Było dobrze, pożegnałam się z moimi rodzicami i wyruszyłam. Jako jedyna miałam moc teleportacji i często odwiedzałam rodziców, mieszkali w pewnej odległości od innych. Pewnego dnia przybyłam w odwiedziny i zastałam mojego ojca zakrwawionego w ciężkim stanie...
-------------------------------------------------------------------
-Co się stało tato?-podbiegłam przerażona.
-On, ten wilk...
-Co?! Co zrobił powiedz!-ojciec przytulił mnie.
-On zabił Shady-serce naprawdę mi stanęło.
-Gdzie ona jest?-powiedziałam z łzami w oczach.
-Chodź...-zaprowadził mnie do jaskini, i tam leżała biała wilczyca z znakami identycznymi do moich.
-Niee!-krzyknęłam i przytuliłam ją, po czym zamilkłam i szepnęłam-...mamo...
-Kto to zrobił?-wstałam spokojnie i wytarłam łzy.
-Shaw, przywódca watahy Czarnej Krwi.
-To wkrótce poszukają nowego.-powiedziałam i zniknęłam.
Prosto bez namysłu udałam się do tej watahy i powędrowałam prosto do jaskini alfy, wszyscy którzy chcieli mi przeszkodzić wylądowali w rzece.
-Shaw!-krzyknęłam stojąc przed jego tronem (ta, miał tron).
-O kto to? Córka Shady i Marko.
-Tak i pożałujesz swego czynu.
-Oj Sky dobrze wiesz, że przegrasz...-nie dałam mu nawet dokończyć i zaatakowałam go. Wilki ze stada chciały pomóc jednak on krzyknął:
-Nie sama wykończę tę młodą, a później jeszcze raz spróbuje zabić twego ojca-po tym skoczyłam i złapałam go za szyję. Zczęła się lać krew. Walka trwała coraz dłużej. Byłam wykończona i zakrwawiona, a Shaw był w trochę lepszym stanie. W końcu wilk skoczył mi do gardła i złapał zębami za krtań.
-Gotowa? Na śmierć...-po tym zobaczyłam duch mamy, powiedziała, że nie musiałam tego robić, ale również żebym się nie poddała. Po chwili poczułam potężną siłę i odepchnęłam go. Uderzył o ścianę jaskini, a ja zaczęłam się teleportować i atakować z różnych stron.
-Nie... nikogo więcej nie skrzywdzisz-powiedziałam i rozszarpałam mu gardło.
----------------------------------------------------------------------
-Od tej pory jestem Sky Revenge, i od tej pory śledzi mnie jego brat Suro.
Kazan?
-Tak.
-A co z tobą?
-Hmm?-wyrwałam się z zamyślenia-ja? A długa historia.
-Mamy czas.
-Ok, więc było tak...
żyłam jak każdy, miałam rodziców, watahę, partnera. Byłam dopiero w połowie nauki, kiedy nastąpił dzień przeprowadzki, razem z innymi między innymi Jessem musieliśmy się przenieść do krainy mroku na dalsze szkolenie. Było dobrze, pożegnałam się z moimi rodzicami i wyruszyłam. Jako jedyna miałam moc teleportacji i często odwiedzałam rodziców, mieszkali w pewnej odległości od innych. Pewnego dnia przybyłam w odwiedziny i zastałam mojego ojca zakrwawionego w ciężkim stanie...
-------------------------------------------------------------------
-Co się stało tato?-podbiegłam przerażona.
-On, ten wilk...
-Co?! Co zrobił powiedz!-ojciec przytulił mnie.
-On zabił Shady-serce naprawdę mi stanęło.
-Gdzie ona jest?-powiedziałam z łzami w oczach.
-Chodź...-zaprowadził mnie do jaskini, i tam leżała biała wilczyca z znakami identycznymi do moich.
-Niee!-krzyknęłam i przytuliłam ją, po czym zamilkłam i szepnęłam-...mamo...
-Kto to zrobił?-wstałam spokojnie i wytarłam łzy.
-Shaw, przywódca watahy Czarnej Krwi.
-To wkrótce poszukają nowego.-powiedziałam i zniknęłam.
Prosto bez namysłu udałam się do tej watahy i powędrowałam prosto do jaskini alfy, wszyscy którzy chcieli mi przeszkodzić wylądowali w rzece.
-Shaw!-krzyknęłam stojąc przed jego tronem (ta, miał tron).
-O kto to? Córka Shady i Marko.
-Tak i pożałujesz swego czynu.
-Oj Sky dobrze wiesz, że przegrasz...-nie dałam mu nawet dokończyć i zaatakowałam go. Wilki ze stada chciały pomóc jednak on krzyknął:
-Nie sama wykończę tę młodą, a później jeszcze raz spróbuje zabić twego ojca-po tym skoczyłam i złapałam go za szyję. Zczęła się lać krew. Walka trwała coraz dłużej. Byłam wykończona i zakrwawiona, a Shaw był w trochę lepszym stanie. W końcu wilk skoczył mi do gardła i złapał zębami za krtań.
-Gotowa? Na śmierć...-po tym zobaczyłam duch mamy, powiedziała, że nie musiałam tego robić, ale również żebym się nie poddała. Po chwili poczułam potężną siłę i odepchnęłam go. Uderzył o ścianę jaskini, a ja zaczęłam się teleportować i atakować z różnych stron.
-Nie... nikogo więcej nie skrzywdzisz-powiedziałam i rozszarpałam mu gardło.
----------------------------------------------------------------------
-Od tej pory jestem Sky Revenge, i od tej pory śledzi mnie jego brat Suro.
Kazan?
Od Kazana CD Sky
Westchnąłem.
- Skoro już wiesz większość to chyba nie zaszkodzi bym powiedział Ci resztę.- Powiedziałem po chwili. Sky spojrzała na mnie zdziwiona.
- Wataha w której myślałem że się wychowywałem uznawała wielożeństwo. Basior którego uznawałem za ojca miał kilka żon w tym tę którą uważałem za matkę. Pewnego dnia ojciec zorganizował mi ślub. Miałem poślubić pięć wader, których nie kochałem. Niestety mój sprzeciw nic nie pomógł. Kilka dni potem moi bracia udali się na wędrówkę, zostałem sam. Jakiś czas potem zaatakowała nas obca wataha. Czcili jakiegoś Krwawego Boga. Pewnej nocy wdarli się do naszych jaskiń w zamiarze złożenia mnie w ofierze. Wtedy dowiedziałem się kto jest moim prawdziwym ojcem. Day i Night to moi prawdziwi rodzice. Musiałem uciekać. Pewnego dnia spotkałem Noemi. Pokochałem ją. Jednak jak się okazało była demonem. W końcu moje wędrówki ją rozwścieczyły i zabiła nasze szczeniaki a ja... musiałem...ją...- Nie mogłem dokończyć.
<Sky?>
- Skoro już wiesz większość to chyba nie zaszkodzi bym powiedział Ci resztę.- Powiedziałem po chwili. Sky spojrzała na mnie zdziwiona.
- Wataha w której myślałem że się wychowywałem uznawała wielożeństwo. Basior którego uznawałem za ojca miał kilka żon w tym tę którą uważałem za matkę. Pewnego dnia ojciec zorganizował mi ślub. Miałem poślubić pięć wader, których nie kochałem. Niestety mój sprzeciw nic nie pomógł. Kilka dni potem moi bracia udali się na wędrówkę, zostałem sam. Jakiś czas potem zaatakowała nas obca wataha. Czcili jakiegoś Krwawego Boga. Pewnej nocy wdarli się do naszych jaskiń w zamiarze złożenia mnie w ofierze. Wtedy dowiedziałem się kto jest moim prawdziwym ojcem. Day i Night to moi prawdziwi rodzice. Musiałem uciekać. Pewnego dnia spotkałem Noemi. Pokochałem ją. Jednak jak się okazało była demonem. W końcu moje wędrówki ją rozwścieczyły i zabiła nasze szczeniaki a ja... musiałem...ją...- Nie mogłem dokończyć.
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-A co takiego się stało?-zapytałam.
-Eee...nie odpuścisz prawda?
-Raczej nie.
-Ok, w skrócie chodzi o to, że po zaatakowaniu nas przez inną watahę dowiedzieliśmy się o tym, że nasi rodzice tak naprawde nas tylko przygarneli, a rodzicami są... W każdym razie po tym zaszło małe nie porozumienie...
-Popśtykali się-szepnął mi do ucha Jin.
-Chodziło międzinnymi o moją żonę i szcze...
-Miałeś rodzinę? Co się stało?
-E...-przeczytałam w jego myślach co się stało.
-O, ee przepraszam nie wiedziałam.
-A skąd miałaś?
-Ta.
Kazan?
-Eee...nie odpuścisz prawda?
-Raczej nie.
-Ok, w skrócie chodzi o to, że po zaatakowaniu nas przez inną watahę dowiedzieliśmy się o tym, że nasi rodzice tak naprawde nas tylko przygarneli, a rodzicami są... W każdym razie po tym zaszło małe nie porozumienie...
-Popśtykali się-szepnął mi do ucha Jin.
-Chodziło międzinnymi o moją żonę i szcze...
-Miałeś rodzinę? Co się stało?
-E...-przeczytałam w jego myślach co się stało.
-O, ee przepraszam nie wiedziałam.
-A skąd miałaś?
-Ta.
Kazan?
Od Kazana Cd Sky
- Nie lubię zbytnio o tym mówić.- Mruknąłem i spojrzałem w słońce.
- Nie chce mówić bo podobno się pokłócili.- Powiedział Jin.
- Cicho siedź jaszczurko.- Warknąłem.
- To prawda?
- Nie. Po prostu się rozeszliśmy ja miałem odziedziczyć miejsce ojca więc zostałem. Coś się jednak stało i musiałem uciekać.
<Sky?>
- Nie chce mówić bo podobno się pokłócili.- Powiedział Jin.
- Cicho siedź jaszczurko.- Warknąłem.
- To prawda?
- Nie. Po prostu się rozeszliśmy ja miałem odziedziczyć miejsce ojca więc zostałem. Coś się jednak stało i musiałem uciekać.
<Sky?>
Od Kazana
Noc. Słyszę odgłosy bębnów. Nagle do jaskini wpada mój ojciec i wyrywa mnie ze snu.
- Kazan uciekaj!
- Co? Czemu?
- Nie pytaj! Uciekaj!- Krzyczy i wkłada mi na szyję jakiś amulet. Przed oczami przemyka mi mnóstwo wydarzeń.
- Ojcze co to znaczy?
- Nie jestem twoim ojcem Kazanie! Jest nim Day, ojciec bogów! Uciekaj! Odnajdź braci, idźcie razem do waszego ojca.
- Ale...
- Żadnego ale!- Nagle do jaskini wpadają jakieś wilki, atakują.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłem się zlany potem.
- Nie mam tego dość.- Mruknąłem.Wstałem z legowiska i zacząłem chodzić nerwowo po jaskini.
- Te koszmary muszą się kiedyś skończyć.- Powiedziałem do siebie i wróciłem do legowiska. Myślałem że już nie mam szans zasnąć. Myliłem się jednak bardzo ponieważ już po kilku minutach spałem jak zabity.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Koło mnie leżała Noemi. Po chwili obudziła się.
- Kazan co ty wyprawiasz idź spać. - Powiedziała a po chwili wstała. Zamrugałem z niedowierzania.
- Znowu te twoje koszmary? Daj sobie spokój! Wiesz jak to jest kiedy siedzę sama z dziećmi a ty włóczysz się szukając braci?
- Noemi zrozum...
- Nie to ty zrozum!- Krzyknęła i zaczęła zagryzać nasze szczeniaki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Tym razem nie miałem zamiaru zasypiać. Wyszedłem z jaskini i usiadłem przy jeziorze. Nagle pojawił się Harau.
- Harau mam do Ciebie prośbę.
- O co chodzi?
- Sprowadź tu moich braci.
- Zgoda.- Powiedział i odleciał. Usłyszałem szelest w krzakach.
- Kto tam jest?- Krzyknąłem.
<Shana?>
- Kazan uciekaj!
- Co? Czemu?
- Nie pytaj! Uciekaj!- Krzyczy i wkłada mi na szyję jakiś amulet. Przed oczami przemyka mi mnóstwo wydarzeń.
- Ojcze co to znaczy?
- Nie jestem twoim ojcem Kazanie! Jest nim Day, ojciec bogów! Uciekaj! Odnajdź braci, idźcie razem do waszego ojca.
- Ale...
- Żadnego ale!- Nagle do jaskini wpadają jakieś wilki, atakują.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłem się zlany potem.
- Nie mam tego dość.- Mruknąłem.Wstałem z legowiska i zacząłem chodzić nerwowo po jaskini.
- Te koszmary muszą się kiedyś skończyć.- Powiedziałem do siebie i wróciłem do legowiska. Myślałem że już nie mam szans zasnąć. Myliłem się jednak bardzo ponieważ już po kilku minutach spałem jak zabity.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Koło mnie leżała Noemi. Po chwili obudziła się.
- Kazan co ty wyprawiasz idź spać. - Powiedziała a po chwili wstała. Zamrugałem z niedowierzania.
- Znowu te twoje koszmary? Daj sobie spokój! Wiesz jak to jest kiedy siedzę sama z dziećmi a ty włóczysz się szukając braci?
- Noemi zrozum...
- Nie to ty zrozum!- Krzyknęła i zaczęła zagryzać nasze szczeniaki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów się obudziłem. Tym razem nie miałem zamiaru zasypiać. Wyszedłem z jaskini i usiadłem przy jeziorze. Nagle pojawił się Harau.
- Harau mam do Ciebie prośbę.
- O co chodzi?
- Sprowadź tu moich braci.
- Zgoda.- Powiedział i odleciał. Usłyszałem szelest w krzakach.
- Kto tam jest?- Krzyknąłem.
<Shana?>
Od Sky C.D. Kazan
-No nie bądź taki powiedz-powiedziałam.
-No dobrze...myślę o moich braciach Syriuszu, Shadowie i Goliathcie.
-A co się z nimi stało?-zapytałam z ciekawością.
Kazan?
(opowiadaj! xD)
-No dobrze...myślę o moich braciach Syriuszu, Shadowie i Goliathcie.
-A co się z nimi stało?-zapytałam z ciekawością.
Kazan?
(opowiadaj! xD)
Od Kazana Cd Sky
- I jak tam idzie aklimatyzacja?- Zapytałem gdy zobaczyłem Sky siedzącą na drzewie. Wilczyca podskoczyła i spadłaby na pewno gdyby nie zaklęcie anty grawitacyjne.
- Kazan przestraszyłeś mnie.
- Wybacz.- Mruknąłem. Wadera podeszła do mnie. Nagle ni z tego ni z owego naszło mnie wspomnienie o braciach. Usiadłem z łbem skierowanym na zachód.
- Kazan coś się stało?
- Nie... Nic takiego.
<Sky?>
- Kazan przestraszyłeś mnie.
- Wybacz.- Mruknąłem. Wadera podeszła do mnie. Nagle ni z tego ni z owego naszło mnie wspomnienie o braciach. Usiadłem z łbem skierowanym na zachód.
- Kazan coś się stało?
- Nie... Nic takiego.
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-Macie strażników-zauważyłam.
-Tak każdy wybiera sobie podopiecznego, tobą z pewnością też któryś się zajmie.
-Aha.
Poszliśmy dalej. Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu.
-No więc jesteśmy-powiedział Kazan.
-Całkiem nieźle-powiedziałam po zobaczeniu terenów.
-To wybierz sobie jakąś jaskinię, a twój opiekun cię oprowadzi-powiedział i spojrzał na las z którego wyszedł czerwony smok.
Popatrzyłam lekko zdziwiona jednak po chwili już zorientowałam się, że jego obecność czułam przez przez większość czasu.
-No Jin oprowadź podopieczną-zaśmiał się Kazan po czym poszedł załatwić parę spraw.
-Chodź pokaże ci parę fajnych miejsc-powiedział smok.
-Jestem za-powiedziałam z entuzjazmem, a Jin wzleciał w górę. Leciał na przód, a ja biegłam i teleportowałam się w ślad za nim. Po wycieczce zatrzymaliśmy się przed lasem gdzie powiedział:
-Ok, to pokażę ci jeszcze jedno miejsce, które powinno ci się spodobać.
-Jasne.
Po chwili teleportował nas dwoje do podziemnej jaskini.
-Wow, ale super-powiedziałam.
-Nie zaprzeczam i dojście jest możliwe tylko przez teleportację, a z tego co wiem to nie będzie problem dla ciebie-uśmiechnął się.
-Czyli mogę tu zamieszkać?-spodobał mi się ten pomysł.
-Tak, po to ci to pokazałem-zaśmiał się.
-To muszę iść do zobaczenia Sky.
-Tak, cześć.
(jeśli chcesz to piszmy dalej ;))
-Tak każdy wybiera sobie podopiecznego, tobą z pewnością też któryś się zajmie.
-Aha.
Poszliśmy dalej. Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu.
-No więc jesteśmy-powiedział Kazan.
-Całkiem nieźle-powiedziałam po zobaczeniu terenów.
-To wybierz sobie jakąś jaskinię, a twój opiekun cię oprowadzi-powiedział i spojrzał na las z którego wyszedł czerwony smok.
Popatrzyłam lekko zdziwiona jednak po chwili już zorientowałam się, że jego obecność czułam przez przez większość czasu.
-No Jin oprowadź podopieczną-zaśmiał się Kazan po czym poszedł załatwić parę spraw.
-Chodź pokaże ci parę fajnych miejsc-powiedział smok.
-Jestem za-powiedziałam z entuzjazmem, a Jin wzleciał w górę. Leciał na przód, a ja biegłam i teleportowałam się w ślad za nim. Po wycieczce zatrzymaliśmy się przed lasem gdzie powiedział:
-Ok, to pokażę ci jeszcze jedno miejsce, które powinno ci się spodobać.
-Jasne.
Po chwili teleportował nas dwoje do podziemnej jaskini.
-Wow, ale super-powiedziałam.
-Nie zaprzeczam i dojście jest możliwe tylko przez teleportację, a z tego co wiem to nie będzie problem dla ciebie-uśmiechnął się.
-Czyli mogę tu zamieszkać?-spodobał mi się ten pomysł.
-Tak, po to ci to pokazałem-zaśmiał się.
-To muszę iść do zobaczenia Sky.
-Tak, cześć.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaklimatyzowałam się w ciągu paru dni i spodobało mi się w tej watasze.(jeśli chcesz to piszmy dalej ;))
niedziela, 20 września 2015
Od Kazana CD Sky
- Tam dokąd idziemy nie będzie Cię męczył.- Odparłem i ruszyłem przed siebie.
- Nie przejmujesz się nim?
- Nie mam czym.- Odparłem a w tej chwili basior zaatakował. Nie udało mu się jednak zbliżyć do nas nawet na pięć metrów bo Death złapał go i uniósł w przestworza. Po kilku minutach wrócił do nas.
- Dzięki Death.
- Do usług.- Odparł ptak i odleciał.
<Sky?>
- Nie przejmujesz się nim?
- Nie mam czym.- Odparłem a w tej chwili basior zaatakował. Nie udało mu się jednak zbliżyć do nas nawet na pięć metrów bo Death złapał go i uniósł w przestworza. Po kilku minutach wrócił do nas.
- Dzięki Death.
- Do usług.- Odparł ptak i odleciał.
<Sky?>
Od Sky C.D. Kazan
-Ok, to prowadź-powiedziałam do wilka.
Wyruszyliśmy od razu.
-A, jak masz na imię?-zapytałam.
-Kazan, a ty?
-Sky, powiedz ile km do twojej watahy?
-Około 50 km.
-To nie jest źle-Kazan spojżał na mnie ze ździwieniem.
-Tak, a ile ty już przebyłaś?
-Jakieś 130 może. Ale, z tamtąd z kąd pochodze to nie wielki dystans.
-Aha. A co to za wataha?
-Nieważne i tak już nie istnieje-powiedziałam i zamilkłam.
-Jasne...
-Csss... Słyszałeś?-szepnęłam przerywając mu.
-Tak-zaczeliśmy się rozglądać.
Usłyszałam głos.
-O nie-wzdychnęłam.
-Co?
-Znowu ten basior...
-Co to za jeden.
-Chce się na mnie zemścić i co jakiś czas pojawia się w okolicy mojego pobytu.
Kazan?
(ja też)
Wyruszyliśmy od razu.
-A, jak masz na imię?-zapytałam.
-Kazan, a ty?
-Sky, powiedz ile km do twojej watahy?
-Około 50 km.
-To nie jest źle-Kazan spojżał na mnie ze ździwieniem.
-Tak, a ile ty już przebyłaś?
-Jakieś 130 może. Ale, z tamtąd z kąd pochodze to nie wielki dystans.
-Aha. A co to za wataha?
-Nieważne i tak już nie istnieje-powiedziałam i zamilkłam.
-Jasne...
-Csss... Słyszałeś?-szepnęłam przerywając mu.
-Tak-zaczeliśmy się rozglądać.
Usłyszałam głos.
-O nie-wzdychnęłam.
-Co?
-Znowu ten basior...
-Co to za jeden.
-Chce się na mnie zemścić i co jakiś czas pojawia się w okolicy mojego pobytu.
Kazan?
(ja też)
Od Kazana Cd Sky
Spojrzałem na wilczycę.
- Alphą watahy która mieszka kawałek stąd.- Powiedziałem nie chcąc mówić że ten "kawałek" to jakieś pięćdziesiąt kilometrów.
- Ten kawałek to daleko?
- Cóż kilkadziesiąt kilometrów.- Mruknąłem.
- A czym się tam zajmujecie? Słyszałam że tam są tylko góry i bagna nie do przebycia.- Powiedziała wadera. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Są ale dalej też jest świat.
- Mogłabym się z tobą zabrać?
- Jeśli chcesz.
<Sky?>
Sorki że krótkie wenus brakus.
- Alphą watahy która mieszka kawałek stąd.- Powiedziałem nie chcąc mówić że ten "kawałek" to jakieś pięćdziesiąt kilometrów.
- Ten kawałek to daleko?
- Cóż kilkadziesiąt kilometrów.- Mruknąłem.
- A czym się tam zajmujecie? Słyszałam że tam są tylko góry i bagna nie do przebycia.- Powiedziała wadera. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Są ale dalej też jest świat.
- Mogłabym się z tobą zabrać?
- Jeśli chcesz.
<Sky?>
Sorki że krótkie wenus brakus.
sobota, 19 września 2015
Od Sky
Szłam przez las, było z pewnością grubo po północy. Byłam niepewna dokonanego czynu. Czy zrobiłam źle? Nie wiem... Po dłuższej wędrówce postanowiłam odpocząć i teleportowałam się na drzewo. Leżałam tak do chwili aż usnęłam. Obudziłam sie po niedługim czasie i usłyszałam dziwny szelest, był to szary wilk, którego już dobrze znałam. Jego widok ozanaczał klopoty. Wyglądał jakby czegoś lub kogoś szukał. Postanowiłam za nim pójść. Po kilku minutach zobaczyłam wilczyce była to nastolatka, około 1 roku.
-O tu jesteś kochanie-powiedział.
-Ja ci dam kochanie zostaw mnie!-krzyknęła.
-Oj nie bądź taka no chodź!-powiedział dziwnym głosem i zaczął zbliżać się do owej wilczycy po czym skoczył w jej stronę.
Nie miałam zamiaru pozwolić mu na to aby skrzywdził kogoś, tak jak jego brat...
Skoczyłam między nich.
-Grr...-warknął wilk.
-Zostaw ją w spokoju!-stanęłam przed wilczycą.
-Ooo kogo my tu mamy? Czy to nie nasza mała zabójczyni?-warknął.
-Mam na imię Sky i dobrze o tym wiesz Suro-odwarknęłam mu.
-Jesteś zabójczynią i nie przepuszczę okazji żeby cię zabić Sky Revenge-krzyknął.
-To on pierwszy był zabójcą, ja tylko odpłaciłam mu za to!-krzyknęłam, a on skoczył na mnie.
-Uciekaj-powiedziałam do wilczycy kiedy Suro rzucił mnął o drzewo, jednak zdążyłam teleportować się. Teleportowałam się za niego i ugryzłam w kark, Suro szybko padł.
-No co dokończ dzieła, no dalej-krzyknął, gdy zaczęłam się oddalać.
Milczałam. Zostawiłam go tam, ugryzłam go niezbyt mocno, więc tylko chwilowo go sparaliżowałam. Odeszłam, chwilę później znalazłam tą młodą wilczycę.
-Cześć dobrze się czujesz?-zapytałam.
-T-tak...-powiedziała nieśmiało.
-Jesteś tu sama?
-N-nie ten paskudny wilk porwał mnie.
-Gdzie twoi rodzice?
-W watasze niedaleko z tąd, na wschód.
-Dobrze odprowadzę cię. Co ty na to?-zapytałam.
-Tak-odpowiedziała krótko.
Szybko wyruszyłyśmy. Po drodze zadawała wiele różnych pytań. Odpowiadałam, ale w końcu zapytała...
-Dlaczego ten wilk nazwał cię zabójczynią?
-Wybacz na to pytanie wolałabym nie odpowiadać.
-Dobrze rozumiem.
Coś w środku mnie zabolało po tym pytaniu, wróciły do mnie wszystkie wspomnienia, związane z przeszłością.
Po kilku godzinach byliśmy już na terenie jej watahy.
-Nie dołączysz do nas?
-Nie wybacz jestem zbyt blisko przeszłości.
-Nierozumiem.
-Nie musisz-zaśmiałam się-żegnaj.
-Do zobaczenia-odpowiedziała, a ja teleportowałam się dalej.
Obejrzałam się jeszcze i zobaczyłam młodą ze swoją mamą, łza pojawiła mi się w oku. Pobiegłam dalej. Kilka dni później byłam już o wiele dalej. Tego dnia postanowiłam w końcu co upolowć nie można w nieskończoność nic nie jeść. Właśnie upatrzyłam sobie sporą łanie i po kilku sekundach już ją jadłam. Chwilę potem postanowiłam odpocząć. Po około godzinie usłyszałam szelest, zerwałam się na równe nogi. Popatrzyłam w stronę drzew zza których wyszedł czarny wilk.
-Kim jesteś?-zapytałam.
Kazan?
-O tu jesteś kochanie-powiedział.
-Ja ci dam kochanie zostaw mnie!-krzyknęła.
-Oj nie bądź taka no chodź!-powiedział dziwnym głosem i zaczął zbliżać się do owej wilczycy po czym skoczył w jej stronę.
Nie miałam zamiaru pozwolić mu na to aby skrzywdził kogoś, tak jak jego brat...
Skoczyłam między nich.
-Grr...-warknął wilk.
-Zostaw ją w spokoju!-stanęłam przed wilczycą.
-Ooo kogo my tu mamy? Czy to nie nasza mała zabójczyni?-warknął.
-Mam na imię Sky i dobrze o tym wiesz Suro-odwarknęłam mu.
-Jesteś zabójczynią i nie przepuszczę okazji żeby cię zabić Sky Revenge-krzyknął.
-To on pierwszy był zabójcą, ja tylko odpłaciłam mu za to!-krzyknęłam, a on skoczył na mnie.
-Uciekaj-powiedziałam do wilczycy kiedy Suro rzucił mnął o drzewo, jednak zdążyłam teleportować się. Teleportowałam się za niego i ugryzłam w kark, Suro szybko padł.
-No co dokończ dzieła, no dalej-krzyknął, gdy zaczęłam się oddalać.
Milczałam. Zostawiłam go tam, ugryzłam go niezbyt mocno, więc tylko chwilowo go sparaliżowałam. Odeszłam, chwilę później znalazłam tą młodą wilczycę.
-Cześć dobrze się czujesz?-zapytałam.
-T-tak...-powiedziała nieśmiało.
-Jesteś tu sama?
-N-nie ten paskudny wilk porwał mnie.
-Gdzie twoi rodzice?
-W watasze niedaleko z tąd, na wschód.
-Dobrze odprowadzę cię. Co ty na to?-zapytałam.
-Tak-odpowiedziała krótko.
Szybko wyruszyłyśmy. Po drodze zadawała wiele różnych pytań. Odpowiadałam, ale w końcu zapytała...
-Dlaczego ten wilk nazwał cię zabójczynią?
-Wybacz na to pytanie wolałabym nie odpowiadać.
-Dobrze rozumiem.
Coś w środku mnie zabolało po tym pytaniu, wróciły do mnie wszystkie wspomnienia, związane z przeszłością.
Po kilku godzinach byliśmy już na terenie jej watahy.
-Nie dołączysz do nas?
-Nie wybacz jestem zbyt blisko przeszłości.
-Nierozumiem.
-Nie musisz-zaśmiałam się-żegnaj.
-Do zobaczenia-odpowiedziała, a ja teleportowałam się dalej.
Obejrzałam się jeszcze i zobaczyłam młodą ze swoją mamą, łza pojawiła mi się w oku. Pobiegłam dalej. Kilka dni później byłam już o wiele dalej. Tego dnia postanowiłam w końcu co upolowć nie można w nieskończoność nic nie jeść. Właśnie upatrzyłam sobie sporą łanie i po kilku sekundach już ją jadłam. Chwilę potem postanowiłam odpocząć. Po około godzinie usłyszałam szelest, zerwałam się na równe nogi. Popatrzyłam w stronę drzew zza których wyszedł czarny wilk.
-Kim jesteś?-zapytałam.
Kazan?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)